- LKS Ligota Turawska - Stobrawa Ligota Dolna 5-1
- Unia Krapkowice - LZS Polski Świętów 8-1
- Victoria Cisek - KS Cisowa 2-5
- Pogoń Prudnik - LZS Racławiczki 3-4
- Stal Zawadzkie - Unia Kolonowskie 4-0
- Czarni Otmuchów - KS Twardawa 2-0
- LZS Skorogoszcz - KS Krasiejów 1-8
- Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 0-1
- Start Jełowa - Orzeł Źlinice 7-3
- Polonia Głubczyce - GKS Starościn 3-6
-
Puchar Strzelce Op. (gr. 4) (Piłka nożna) -
Puchar Nysa (gr. 5) (Piłka nożna) -
Puchar Namysłów (gr.1) (Piłka nożna) -
Puchar Opole (gr. 3) (Piłka nożna) -
Puchar Kluczbork (gr. 2) (Piłka nożna) -
Puchar Kędzierzyn (gr. 6) (Piłka nożna) -
II liga (Siatkówka) -
V liga Katowice 4 (Tenis stołowy) -
V liga Katowice 3 (Tenis stołowy) -
V liga Katowice 2 (Tenis stołowy)
Liga LIVE |
Ostatnie wyniki
|
Załatwili im rewanż za jednym razem
Piłka ręczna - II liga |
Ten rząd tutaj będzie pusty
ASPR ZAWADZKIE - ŚLĄSK WROCŁAW 23-38 (10-17)
ASPR : Janik, Wasilewicz - Droździk 2, Całujek 1, Pietrucha 6, Skowroński 2, Giebel 9, Swat 1, Kapusta 2, Handel, Kaczka,P awlak, Kryński
kary : 22 minuty
Śląsk : Stachera - Tórz 7, Marciniak 6, Gujski 9, Rutkowski 4, Świątek 6, Frąszczak 3, Swat 3, Sadowski, Kłos, Młoczyński
kary : 10 minut
W pierwszym barażowym meczu o wejście do I ligi ASPR Zawadzkie przegrał ze Śląskiem Wrocław 23-38 i nie ma już szans na odrobienie strat w rewanżu. Początek meczu zapowiadał ciekawą i wyrównaną walkę. Pierwszego gola zdobyli gospodarze, Śląsk nie pozostawał jednak w tyle. Żadna z drużyn nie potrafiła wypracować większej przewagi, gdyż na każdą zdobytą bramkę przeciwnik odpowiadał swoją. Wydawało się, że o wyniku meczu roztrzygnie lepsze przygotowanie kondycyjne, nie dane jednak było się o tym nikomu przekonać.
Sprawę w swoje ręce wzięli sędziowie, którzy po kwadransie gry załatwili sprawę wyniku po swojemu. Kilka kontrowersyjnych decyzji, po których Śląsk odskoczył na trzy bramki spowodowało, że atmosfera na trybunach zaczęła wrzeć. Para sędziowska z Krakowa nie zwracała jednak na to najmniejszej uwagi, swoją aktywnością popisał się natomiast delegat obserwator z ramienia OZPR, który "załatwił" żółtą kartkę dla kierownika drużyny ASPR-u, niezadowolonego z pracy sędziów. Gdy kibice na trybunach coraz głośniej protestowali przeciwko decyzjom sędziów, w pewnym momencie poprosił ochronę o wyprowadzenie kibiców z pierwszego rzędu: "Ten cały rząd tutaj będzie pusty" - to jego słowa do kibiców siedziących w pierwszym rzędzie. Słowa, których licznie zgromadzona publiczność nie słyszała, bowiem przy wrzawie, jaka na sali panowała, słyszeć nie mogła. Tym bardziej więc przekazujemy te słowa opini publicznej, które, naszym zdaniem, świadczą o wyjątkowej arogancji tego delegata jak i o jego fałszywie pojmowanej boskiej władzy, jaką mu daje na czas meczu pełniona przez niego funkcja. Ochrona ostatecznie nikogo nie wyprowadziła, ale sam fakt, że sędziowie zagrozili przerwaniem meczu, świadczy o wyjątkowości sytuacji. Mało tego, sędzia stolikowy podczas przerwy w meczu podczas rozmowy z kibicami próbując wyjaśnić postępowanie obserwatora i sędziów także nie potrafił do końca wyjaśnić ich decyzji i choć w części popierał ich decyzje, to odnośnie samych rozstrzygnięć dotyczących samego meczu także przyznał, że sędziowanie nie stoi, delikatnie mówiąc, na najwyższym poziomie.
Wkrótce po akcji obserwatora z ochroną nastąpił kulminacyjny punkt meczu, kiedy sędziowie wyrzucili z boiska (czerwona kartka) Pawła Swata za niewykorzystany rzut karny, który bramkarz gości obronił głową. ASPR stracił swojego kluczowego zawodnika, drużyna sfrustrowana obrotem sprawy załamała się, Śląsk to bezbłędnie wykorzystał i odskoczył od rywali na kilka bramek. Do przerwy goście zdołali wypracować bezpieczną przewagę i w zasadzie mecz był rozstrzygnięty.
Druga połowa to właściwie formalność. ASPR nie otrząsł się z szoku, kilka bramek zdobytych przez Śląsk pozbawiło złudzeń kogokolwiek. Sędziowie swoje zrobili. Wkrótce plac boju opuściło dwóch kolejnych zawodników ASPR-u (wykartkowanych za kary 2 minut), momentami ASPR grał trójką przeciwo szóstce wrocławian. Druga połowa w wykonaniu ASPR-u była fatalna. Beznadziejna postawa obu bramkarzy, nieporadność w ataku, mnóstwo straconych piłek pozwoliła Śląskowi wręcz zdemolować nasz zespół. Wynik, jakim się mecz skończył, to właściwie pogrom. Na jego rozmiar w dużej mierze zapracowała sama drużyna, która nie podjęła walki w drugiej części meczu i tylko częściowym wytłumaczeniem są tutaj zdarzenia z pierwszej części meczu.
Śląsk Wrocław prawdopodobnie i tak by to spotkanie wygrał, był drużyną lepszą w tym meczu, ale patrząc tylko na tę część meczu, której nie spaprali sędziowie, to mogło być różnie. Szkoda, bo mogliśmy mieć w Zawadzkiem wspaniałe widowisko i sportowe emocje do samego końca, tymczasem mieliśmy teatr w wykonaniu sędziów i obserwatora i żenujące emocje pozaboiskowe. Ze wspaniale zapowiadającego się meczu sędziowe zrobili farsę, a kwintesencją ich poczynań niech będzie zgodne skandowanie całej, wypełnionej po brzegi hali w Zawadzkiem, która nigdy jeszcze nie była tak zgodna i zdeterminowana w swojej opinii: "Drukarze, drukarze!", te słowa długo były powtarzane przez kibiców z Zawadzkiego i choć pewnie nie zrobią najmniejszego wrażenia na sędziach, to pozostaną na długo w pamięci opolskich kibiców i zapewne zapiszą się w annałach klubowych ASPR-u.
Pozostaje jeszcze parę słów do kibiców Śląska Wrocław. Gratulujmy wam awansu do dalszych gier (rewanż to tylko formalność), byliście drużyną lepszą w tym meczu, szkoda, że nie było wam dane pokazać tego w uczciwej grze na parkiecie. Wasz klub posiada wielkie tradycje, to zdarzenie pozostanie zaledwie epizodem w waszej historii, być może awansujecie do ekstraklasy, a za parę lat o dzisiejszym meczu zapomnicie. Jeśli okażecie się lepsi od Miedzi Legnica, to wasz awans będzie jak najbardziej zasłużony. Szkoda tylko, że awans ten przychodzi wam w takich okolicznościach i w taki sposób. Drużyna ASPR-u przegrała nie jeden już mecz, także we własnej hali, zawsze jednak przegrywała uczciwie, po sportowej walce. Tym razem przegrała z drukarzami, którzy ustawili mecz po pierwszych 10-ciu minutach. Nie mogła pokazać, na co ją stać, bo nie dano jej takiej szansy.
Rewanż w sobotę o godz. 16.00 we Wrocławiu.